wyglądali, i do tego samego stopnia towarzystwa , co i Sikes, należeć się zdawali.
Nakoniec doszli do uliczki wązkiéj, plugawéj, błotnistéj, zapełnionéj mnóstwem kramów, lecz zamkniętych i niezamieszkanych. Pies naprzód pogonił, jakby już o tém dobrze wiedział, iż Oliwera więcéj strzedz niepotrzebuje, i zatrzymał się nareście podedrzwiami kramu, zupełnie zamkniętego, pozornie wcale nawet niezamieszkanego, gdyż cały dom tak był spustoszały, że się tu i owdzie już walił, i co chwila jego zupełnego runięcia w gruzy obawiać się wypadało; nade drzwiami zaś była tabliczka przybita z napisem: że ten dom jest do wynajęcia, lecz tak zapruszonym i nieczytelnym, że się zdawało, iż ona tu już od wielu lat ciągle wisieć musiała.
— Wszystko bezpieczne! —
Szepnął Sikes, obejrzawszy się ostrożnie naokoło.
Nancy podeszła pod okienicę, a Oliwer usłyszał natychmiast dźwięk dzwonka.
Wszystko troje przebiegli śpiesznie na drugą stronę ulicy, i stanęli wprost pod lampą. Za kilka chwil dał się słyszeć szmer, jakby ktoś okienko otwierał, potém zamknął i niebawem drzwi od domu ostróżnie uchylono. Téj chwili Sikes nagle, bez wszelkich zachodów, Oliwera za kołnierz chwycił, i w okamgnieniu z nim i panną Nancy wpadł do owego domu.
W sieni największa ciemność panowała; musieli przeto kilka chwil poczekać, nim osoba, która ich wpuściła, drzwi za sobą zamknęła i zatarasowała.
— Czy niema nikogo? — zapytał Sikes.
— Niema!
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/223
Ta strona została skorygowana.