— Ja bym chciał.... — bąknął nieśmiało chłopczyna. —
— A to co znowu? — przerwała mu pani Mann; — spodziewam się przecież, iż niechcesz powiedzieć, że ci czego u mnie brakuje?.... No mów,.... gadaj! ty bękarcie mały.
— Powoli moja pani Mann,.... powoli! — zawołał Woźny podnosząc rękę z pewną urzędową powagą. — Mówże, mów, cobyś chciał, mów!
— Jabym chciał, — wyjąkał chłopczyna, — ażeby mi ktoś, co pisać umie, kilka słów na kawałku papieru napisał, tę kartkę złożył, opieczętował, i przechował ją u siebie, gdy mnie do grobu włożą....
— Co ten chłopiec mówi? — zawołał pan Bumble, na którego słabowitość, wątłość i posępność chłopczyny niejakie wrażenie zrobiła, lubo do podobnego widoku był przyzwyczajony. — Co ty przez to rozumiesz chłopcze?
— Jabym chciał, — odparł chłopczyna, — biednemu Oliwerowi Twist pamiątkę miłości mojéj dla niego po sobie zostawić, i donieść mu, ile razy samotny siedziałem i gorżkie łzy wylewałem na tę myśl, że on tak opuszczony po świecie pośród nocy ciemnych włóczyć się musi, nie mając nikogo, coby mu chciał pomódz!.... Chciałbym mu także powiedzieć, — dodał chłopczyna, składając swe malutkie rączęta i mówiąc z wielkiem zapałem, — że ja bardzo rad za młodu umieram; gdyż umierając człowiekiem już dorosłym, może nawet starcem, mogłaby mię moja mała siostrzyczka, która już dawno jest w niebie, całkiem zapomnieć, albo też na mnie się gniewać, a to jednak będzie daleko
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/245
Ta strona została skorygowana.