warzystwie owych dwóch zbrodniarzy, których miejsce urodzenia i pobytu przedmiotem sądowéj wątpliwości było.
Niebawem też z nimi do Londynu przybył, niedoświadczywszy po drodze żadnéj przygody, jeżeli nieprzyjemności, pochodzące z osłabienia i pierwotnie złego stanu zdrowia obu mieszkańców z domu roboczego za przygodę uważać niechcemy, albowiem ci przez całą drogę tak mocno dygotali, i na zimno się żalić nieprzestawali, że panu Bumble, jak późniéj sam oświadczył, zęby ze z grozy dzwoniły, i pewne niemiłe uczucie niewypowiedzianéj niewygody nim miotało, lubo płaszcz miał na sobie.
Pan Bumble, oddawszy tych zbrodniarzy na noc pod straż w miejsce właściwe, rozgościł się sam w tym domu gospodnim, do którego woźnica na popas zajechał, i kazał sobie zastawić bardzo skromny obiad z bifsztygu, sosu ostrzygowego i porteru. Usiadł potém na krześle przy kominku, szklankę z grogiem na murku od kominka postawił, zaczął rozmyślać nad występkami przeważającemi tych ludzi, którzy z obecnego stanu spółeczeństwa nie będąc radzi, na niego się gorzko żalą, i zabrał się w końcu z wszelkiemi wygodami do czytania gazet.
Pierwsze, co panu Bumble w ręce wpadło, było następne uwiadomienie:
„Zeszłego Czwartku wieczorem zginął chłopczyna młody, imieniem Oliwer Twist. Idąc z Pentonville do miasta zapewnie gdzieś w zasadzkę zwabiony, lub też gwałtem przytrzymany został, gdyż odtąd żadnéj wia-