cy, że nawet Grimwig sam z niego wiącéj szydzić nie śmiał. —
Nakoniec stanął, i za dzwonek silnie pociągnął.
— Pani Bedwin, — ozwał się staruszek do swéj gospodyni, która téj chwili do pokoju weszła; — ten chłopiec, Oliwer, jest to kłamca, oszust!
— To być nie może, drogi panie,.... to być nie może! —
Odparła śmiało staruszka.
— Ale ja ci powiadam, że tak jest, — powtórzył Brownlow surowo. — Cóż ty sobie myślisz z twojém: to być nie może?.... Dopiero cośmy o jego całém życiu od urodzenia z jak największą dokładnością słyszeli;...... a on przez całe swoje życie był chłopcem niegodnym, złoczyńcą.
— Ja temu nigdy nie uwierzę, — odpowiedziała staruszka niezachwiana.
— Wy kobiety stare nikomu niewierzycie, chyba kuglarzom, lub książkom bajecznym! — zawołał Grimwig z gniewem. — Ja już dawno o tém wiedziałem. Nie chcieliście zaraz z początku mojéj rady usłuchać;...... bylibyście jednak mnie usłuchali, gdyby gorączki był nie miał,.... nieprawdaż, co?.... Był to widok tkliwy, rozczulający! Nieprawdaż?.... Tkliwy!.... ba!....
Dodał pan Grimwig, przewracając łopatką ogień na kominku.
— Była to luba, grzeczna, przyjemna i wdzięczna chłopczyna, Sir, — odparła pani Bedwin z oburzeniom. — Wiem ja dobrze, co to są dzieci, Sir!.... mając przez lat czterdzieści zawsze z niemi do czynienia, miałam także dosyć czasu doświadczenia nabrać, a ludzie,
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/252
Ta strona została skorygowana.