Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/267

Ta strona została skorygowana.

Zapytał Żyd chłopczynę z szyderskim uśmiechem, a chłopcy tymczasem flaszkę z wódką przynieśli.
— Ja.... ja.... ja niewiem, panie! — odpowiedział Oliwer.
— Któż to jest?
Zapytał Tomasz Chitling, rzuciwszy spojrzenie pogardliwe na Oliwera.
— Mój przyjaciel! — odpowiedział Żyd.
— Jeżeli tak, więc jest na dobréj drodze!
Odrzekł Tomasz Chitling z wejrzeniem znaczącém na Fagina.
— Niech cię to jednak nie bardzo troszczy, mój przyjacielu, zkąd powracam, gdyż ja się o to założę, że ty drogę do tego miejsca dość wcześnie znajdziesz!
Na ten dowcip chłopcy się rozśmieli, i nażartowawszy sobie jeszcze czas niejaki złego samego przedmiotu, wzięli Fagina w kąt, szeptali z nim chwilkę po cichu i wkrótce się z domu oddalili.
Po odejściu tych pełnych nadziei młodzieńców, Fagin wziął Tomasza Chitling na bok, i przez niejaki czas potajemnie z nim rozmawiał; poczém obaj swe krzesła bliżéj do ognia przysunęli, a Żyd, zawoławszy Oliwera do towarzystwa, kazał mu także wraz z nimi usiąść, i zwrócił rozmowę na przedmiot, któryby słuchaczy najłatwiéj mógł zająć.
Prawił im tedy o tych wielkich korzyściach, jakie im ta gałęź przekupu przynieść może, o przebiegłości i zręczności Smyka, o przyjemności Karolka Bates, a nakoniec o swojéj własnéj wspaniałomyślności.
Gdy już ten przedmiot nareście zupełnie wyczerpnięto, a pan Chitling wyraźnie oświadczył, iż bardzo