się znużonym czuje, — albowiem dom poprawy po dwóch lub trzech tygodniach nadzwyczajnie sił pozbawia, — panna Betsy się natychmiast z wszystkimi pożegnała, i przez to się im na spoczynek udać pozwoliła.
Odtąd rzadko kiedy Oliwera samego zostawiano, lecz owszem,.... o ile możności go jak najczęściéj w styczność z owymi dwoma młodzieńcami wprowadzano, którzy codziennie w swoją dawną grę z Żydem się bawili, — czyli to dla własnego wyćwiczenia, lub też Oliwera nauki, o tém Fagin jedynie najlepiéj wiedział.
Czasami opowiadał mu także staruszek rozmaite zdarzenia ze swego własnego życia, powieści o złodziejstwach, które sam w młodszych latach popełnił, mieszając w to tyle rzeczy zabawnych i ciekawych, że się Oliwerowi ani sposób było wstrzymać od śmiechu serdecznego, i tego po sobie nie pokazać, że go to wbrew wszelkiem lepszem uczuciom serca mocno bawi.
Słowem, ten Żyd haniebny biednego chłopczynę w sieć swoję złowił i zawikłał; a przysposobiwszy jego umysł przez posępność mieszkania i ciągłą samotność do tego, że najgorsze nawet towarzystwo nad jedyne obcowanie z własnemi myślami w tak smutném miejscu chętnie przenosił, zaczął jego duszę poić powoli, kropla za kroplą, tym jadem, którym jego serce zupełnie zepsuć, i postanowienie na wieki zmienić się spodziewał.