— To ja Billu! to ja! — odpowiedział Żyd, wścibiwszy najprzód głowę, i spojrzawszy naokoło.
— Wsuńże raz i cielsko twoje! — zawołał Sikes. — A będziesz ty cicho, głupie źwierze! Czyż djabła niepoznajesz, dla tego że inny surdut ma na sobie?
Zmiana w powierzchowności Fagina musiała psa widocznie złudzić; gdyż skoro tylko Żyd wierżchni surdut z siebie zdjął, i na poręczy od krzesła zawiesił, pies natychmiast do swego kąta powrócił, kołysząc ogonem podczas swego odwrotu, chcąc niby przez to okazać, że jest z tego poznania tyle zadowolonym, o ile to się z jego przyrodą i usposobieniem całém zgadzało.
— Witam! — rzekł Sikes.
— Witam, witam! — odpowiedział Żyd. — A!... Nancy!
To powitanie ostatnie wyrzeczone było z wielkiém zakłopotaniem, okazującém jasno wątpliwość, czyli dobrze przyjęte zostanie; gdyż Fagin i jego młoda przyjaciółka jeszcze się ani razu od owego czasu nie widzieli, kiedy się tak silnie za Oliwerem ujęła.
Lecz postępowanie dziewczyny zniszczyło natychmiast wszelkie powątpiewania, jeżeliby jeszcze jakie w duszy Fagina były pozostać mogły. Zaledwie Żyda ujrzała, nogi żywo z kominka na dół spuściła, krzesło cokolwiek odsunęła, i zaprosiła Fagina, ażeby przy kominka usiadł, nogi na nim oparł, gdyż noc była bez wszelkiego pytania zimna.
— Prawda, że bardzo zimna, droga Nancy, — potwierdził Żyd, grzejąc ręce chude i skośniałe nad ogniem. — Aż człowieka wskróś przeszywa.
Dodał starzec, kładąc rękę na lewém boku.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/271
Ta strona została skorygowana.