z głowy wybić, jeżeli ten zuch Tobiasz Crackit prawdę powiedział.
— Ale to jednak bardzo przykro, — dodał starzec, sparłszy ręce na kolanach, — wyrzec się tego, do czego nasze serce już raz tak mocno przylgnęło.
— To prawda, — odpowiedział Sikes; — jest to wielkie nieszczęście.
Po téj rozmowie nastąpiła chwila długiego milczenia.
Żyd siedział przez ten czas w głębokich myślach pogrążony, a oblicze jego nabrało wyrazu prawdziwie szatańskiéj złości. Sikes spoglądał na niego co chwila ukradkiem, a Nancy, lękająca się widocznie zbójcę rozgniewać, siedziała przy kominku z oczyma w ogień wlepionemi, jakby zupełnie głuchą była na wszystko, co się koło niéj działo.
— Faginie! — ozwał się w końcu Sikes, przerywając pomału panujące milczenie; — czy zarobię pięć dziesiąt papierków extra, jeżeli się to bezpiecznie z pola da uskutecznić?
— Dobrze!
Zawołał Żyd, zerwawszy się nagle, jakby ze snu przebudzony.
— A zatém zgoda? — zapytał Sikes.
— Zgoda, zgoda!.... mój drogi!
Odpowiedział Żyd z pośpiechem, chwytając towarzysza za rękę; oczy jego skrzyły, a każdy rys w jego twarzy drżał ze wzruszenia, tém pytaniem w jego duszy wznieconego, i świadczył o jego piekielnéj chciwości.
— Jeżeli tak, — rzekł Sikes, puściwszy rękę Żyda
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/276
Ta strona została skorygowana.