dział Żyd z przerażającym uśmiechem. Może i moim, jeżeli ci się to lepiéj podoba, Billu!
— Powiedzże mi jednak, — ozwał się Sikes, spoglądając bystro i podejrzliwie na swego nader przyjemnego i miłego przyjaciela; — dla czego sobie tyle pracy zadajesz o tego wymokłego chłopca, wiedząc o tém dobrze, iż z pięć dziesiąt przynajmniéj chłopców w Commont-Garden nocy przepędza, na których tylko palcem kiwnąć potrzebujesz, a wszyscy się natychmiast do ciebie zbiegną, i ty sobie z nich wybrać możesz, który ci się najlepiéj spodoba?
— Dla tego, żeby się mi na nic wcale nie zdali, mój drogi, — odpowiedział Żyd z niejakim kłopotem; — nie warto sobie żadnéj pracy z nimi zadawać, bo już ich wejrzenie samo natychmiast ich zdradzi, jeżeli którego schwytają, a jabym wkrótce wszystkich potracił. Jeżeli zaś tego chłopca wyćwiczę i troskliwiéj z nim się obchodzić będę, potrafię z nim to uczynić, czegobym z dwudziestoma innymi nigdy uczynić nie mógł. Wreszcie, — dodał Żyd, odzyskawszy na powrót swoję zimną krew; — niechnoby się mu uciec udało, miałby nas w ręku; trzeba się nam koniecznie o to postarać, aby w jednej łapce był z nami. Nikt nie wie, zkąd przybył, a do osięgnienia władzy zupełnéj nad nim tego przekonania mi jedynie potrzeba, iż do rozboju należał. Nie jestże to lepiéj, jak być w końcu zmuszonym biednego chłopca na tamten świat wysłać? coby rzeczą bardzo niebezpieczną dla nas być mogło, zwłaszcza, żebyśmy jeszcze przytém stracili.
— Kiedyż ta wyprawa ma nastąpić?
Zapytała Nancy, i przerwała tém pytaniem potok
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/282
Ta strona została skorygowana.