do nas wkrótce powrócisz.... Ha! ha! ha!.... nie jestem
ja tak okrutny, abym cię miał od siebie wypędzać mój drogi.... O nie, nie!
Starzec, stojąc właśnie przy ogniu, na którym sobie
kawałek chleba na grzankę piekł, obejrzał się w koło, i głośnym śmiechem parsknął, gdy to z szyderstwem do Oliwera wyrzekł, chcąc mu niby dać do zrozumienia, że on bardzo dobrze o tém wie, iżby Oliwer nadzwyczajnie był szczęśliwym, gdyby się od niego jakim sposobem mógł wydobyć.
— Mnie się zdaje, — ciągnął Żyd daléj, wlepiwszy w Oliwera wzrok swój przenikliwy, — iż bardzo ciekawym być musisz dowiedzieć się, po co masz iść do Billa,.... nieprawdaż mój drogi?
Oliwer się spłonił mimowolnie, widząc, iż ten Żyd
stary, ten dowódzca złodziei, tak dobrze myśli jego odgadł. Opamiętał się jednak natychmiast i rzekł śmiało:
— Tak jest, chciałbym o tém wiedzieć.
— Jakże się tobie zdaje, po co?
Spytał go Żyd, unikając wprost odpowiedzi.
— Prawdziwie, — niewiem! — odpowiedział Oliwer.
— Ba! Jeżeli niewiesz, to poczekaj, dopokąd ci Bill sam nie powie!
Rzekł mu na to Żyd, odwróciwszy się od niego nieco zakłopotany, i zaprzestał swego przenikliwego badania jego oblicza.
Fagin nie zdawał się bardzo rad z tego spostrzeżenia, iż Oliwer większéj ciekawości w téj mierze po sobie nie pokazuje; właściwą przyczyną tego jednak było, iż lubo nadzwyczajna trwoga serce jego owładnęła,
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/288
Ta strona została skorygowana.