— Siadajcie! — odpowiedział natychmiast woźnica. — Czy to wasz chłopiec!
— Tak jest,.... mój! —
Odpowiedział Sikes, spoglądając surowo na Oliwera, wsunąwszy rękę nieznacznie do kieszeni tołuba, w któréj pistolet był ukryty.
— Twój ojciec idzie za nadto śpiesznie dla ciebie, nieprawda mały?
Zapytał Oliwera ten człowiek, widząc że jest mocno zdyszany.
— To nic, to nic! — odparł Sikes. — On już do tego od dawna przyzwyczajony. — Na! chwyć się mojéj ręki Oliwer, i siadaj!
To rzekłszy pomógł Oliwerowi wsiąść na wóz, a woźnica wskazał mu kupę worów i rzekł, aby się na nich położył i cokolwiek sobie wypoczął.
Gdy już znaczną ilość słupków milowych wyminęli, Oliwer się coraz bardziéj dziwić zaczął, gdzie go Sikes zawieść myśli. Już minęli Kensington, Hammersmith, Chiswick, Kew-Bridge i Brentford, a jednak jechali ciągle jeszcze tak szybko i śpiesznie, jak żeby podróż swoję dopiero byli rozpoczęli.
Nakoniec dojechali do zajezdnego domu z godłem: Do Woźnicy! a w niejakiéj odległości od tego domu droga się dzieliła i w przeciwne strony prowadziła.
Koło téj karczmy i wóz ich się zatrzymał.
Sikes zeskoczył śpiesznie z wozu, trzymając jednak ciągle Oliwera za rękę; zesadził go natychmiast za sobą, rzucił na niego spojrzenie groźne, i uderzył ręką o kieszeń swoją z wyrazem dobitnym i dla chłopczyny aż za nadto zrozumiałym.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/306
Ta strona została skorygowana.