kiemi poręczami i plecamistały koło ogniska, a na nich siedziało kilka osób, wieśniaków w koszulach niebiezkich, zabrukanych, którzy fajki ćmili i pili.
Ci ludzie niezważali wcale na Oliwera a bardzo mało na Billa; a że i Sikes niebardzo wiele na nich zważał, zasiadł sobie ze swoim młodym towarzyszem w jednym kącie, niedoznając najmniejszéj przeszkody lub zawady od nieznajomego towarzystwa.
Zastawiano im zimnego mięsiwa do jedzenia, poczém bardzo długo na miejscu siedzieli, tak że Sikes tymczasem kilka fajek wypalił, a Oliwer w końcu na tę myśl przyszedł, iż już daléj niepójdą, tylko tutaj pozostaną.
Już się dobrze zmierzchło, kiedy go Sikes uderzeniem kułaka ze snu przebudził.
Oliwer się natychmiast zerwał, oczy przetarł, w koło siebie spojrzał, i spostrzegł swego zacnego towarzysza w żywéj, poufnéj rozmowie z jakimś wieśniakiem, przy szklance dobrego piwa.
— Jedziecie zatém do Lower Halliford? — zapytał Sikes.
— Tak jest, — odpowiedział wieśniak, po którym widać było, ze sobie już na dobre, — czyli raczéj na złe, jak się komu podoba, — podpił; — a bądźcie pewni, że niepowoli. Mój koń niema już wieczór tego ciężaru za sobą, jaki dziś rano wieść musiał,.... i będzie się do żłobu i stajni diabelnie śpieszył. Na jego zdrowie!.... Dalibóg! poczciwe i dobre to konisko!
— Czybyście mnie wraz z chłopcem kawałek drogi z sobą wziąść nie mogli?
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/308
Ta strona została skorygowana.