opłacony do kieszeń starych pań w kościele. On jeszcze majątek z niego zrobi.
— Dosyć.... dosyć już tego! —
Odparł Sikes zniecierpliwiony, nachylił się do swego przyjaciela, który się na łóżku na powrót ułożył, i szepnął mu kilka słówek do ucha, na co się Crackit serdecznie roześmiał i Oliwera spojrzeniem niewypowiedzianego zadziwienia uczcił.
— A teraz, — zawołał Sikes, usiadłszy na powrót na krześle, — czy nam dacie co zjeść i wypić tymczasem, nim się do dzieła zabierzemy?... toby nam trochę więcéj odwagi dodało,.... a przynajmniej mnie na każden przypadek!....... Siadaj przy ogniu, chłopcze, i wypocznij sobie; musisz bowiem téj nocy raz jeszcze z nami się w drogę puścić, lecz tą razą niedaleko.
Oliwer spojrzał na Billa w milczeniu z niemałém zadziwieniem i przestrachem, i przysunąwszy sobie nizki stołeczek do kominka, usiadł na nim, i głowę sparł na rękach, zapominając o wszystkiém, co się koło niego dzieje, niewiedząc nawet gdzie się znajduje.
— Oto macie!
Zawołał Crackit, gdy im Żydek jadło i butelkę wódki na stole postawił.
— Na pomyślność naszéj wyprawy!
Na cześć tego zdrowia wstał z łóżka, postawił fajkę w kącie ostrożnie, przystąpił do stołu, nalał sobie kieliszek wódki, i wychylił go do razu.
Sikes poszedł za jego przykładem.
— Odrobinkę dla chłopca! — rzekł Tobijasz, napełniwszy kielich duży do połowy.
— Łyknijże śmiało, niewiniątko!
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/316
Ta strona została skorygowana.