i nędzarzy, którzy téj przyczyny wcale nie znają, a wziąwszy do ręki śrebrną łyżeczkę, (jéj własność osobista) i zatopiwszy ją w najtajniejszą kryjówkę puszki, pięć łutów herbaty zmieścić w sobie mogącéj, zabrała się do przyrządzenia tego przyjemnego napoju.
Jakżeż małéj drobnostki na to potrzeba, aby w okamnieniu błogość i pogodę tak wątłéj rzeczy jak nasz umysł, zniszczyć!
Ów kociołeczek czarny tak był mały, że nie wiele na to potrzeba było, aby go całkiem zapełnić; gdy się tedy woda w nim zagotowała i zakipiała, zaczęła wybiegać, i oparzyła cokolwiek rękę pani Corney, która właśnie owemi głębokiemi uwagami zajęta była.
— Przeklęty kociołek! — zawołała ta godna niewiasta, zdejmując go z trójnóżka i stawiając na krawędzi ogniska; — głupie, niedorzeczne naczynie, że się w niém parę kubków tylko mieści!.... Na cóż się przyda komu?..... chyba, — dodała pani Corney po małéj chwili, — chyba takiéj kobiecie biednéj, opuszczonéj, jak ja?.... Miły Boże!
To wyrzekłszy zacna niewiasta na krzesło się rzuciła, łokciami napowrót o stół oparła, i nad swoją lichą dolą, iż w samotności życie swoje pędzić musi, rozmyślać zaczęła.
Ów kociołeczek mały, i filiżanka na stole zawsze samotna, pobudziła w jéj duszy takie smutne myśli o nieboszczyku panu Corney, jéj mężu, — który od dwudziestu pięciu lat dopiero w grobie leżał, — iż się mocno rozczuliła.
— Już ja żadnego więcéj nie dostanę! — zawołała
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/328
Ta strona została skorygowana.