pani Corney zmartwiona; — ach!.... żadnego,.... takiego jak ten!
Czyli ta uwaga się na jéj męża ściągała,.... lub téż na kociołeczek,...... tego z pewnością wszelką powiedzieć trudno. Musiała się jednak prędzéj na kociołeczek ściągać, gdyż pani Corney wtedy właśnie na niebo spoglądała, gdy to mówiła, a nawet i natychmiast potém po niego sięgnęła.
Zaledwie pierwszy kubek herbaty wypiła, dało się słyszeć lekki do drzwi pukanie i w piciu jéj przeszkodziło. —
— Któż tam taki?...... Wejdźże, wejdź, kto tam jest? — zawołała pani Corney opryskliwie. — Zapewnie ktoś od kobiety umierającéj,.... gdyż te przeklęte baby stare zawsze wtedy zwykle umierają, kiedy się do jedzenia zabieram. Niestójże, niestój we drzwiach, i nie wpuszczaj mi zimna do pokoju. No, i cóż tam takiego?
— Nic, nic, pani Corney! — odpowiedział głos męzki.
— Wielki Boże! — zawołała zacna niewiasta o wiele łagodniejszym głosem; — wszakże to pan Bumble!
— Na twoje usługi, pani Corney!
Odpowiedział Bumble, który się przede drzwiami na chwilkę był zatrzymał, aby trzewiki oczyścić i śnieg ze swéj odzieży otrząść, a teraz do pokoju się wsunął, trzymając w jednéj ręce swój kapelusz trójgraniasty, a w drugiéj zawiniątko.
— Mamże drzwi zamknąć, pani Corney?
Ta skromna i wstydliwa niewiasta wahała się cokolwiek z odpowiedzią, z obawy, aby w tém jakiéj nie-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/329
Ta strona została skorygowana.