ką od herbaty z pewną godnością miłośną, która mowie jego większéj jeszcze wartości, większego wpływu nadawała.
— A jabym z radością takiego kota własnoręcznie utopił!
— Ach, okrutniku! — zawołała pani Corney śpiesznie, i sięgnęła po filiżankę Woźnego. — Serce nielitościwe, kamienne!
— Serce kamienne, moja droga pani Corney! — rzekł Bumble; — kamienne!
Pan Bumble podał jej swoją filiżankę, niedołożywszy ani słowa więcéj, uścisnął paluszek pani Corney, gdy po filiżankę ręką sięgnęła, poklepał się przytém dłonią parę razy po swéj kamizelce galonowéj, westchnął głęboko, czule, i odsunął krzesło swoje cokolwiek od kominka.
Stolik, przy którym oboje siedzieli, był okrągły; a że pani Corney i Bumble naprzeciw siebie siedzieli do ognia zwróceni, a przestrzeń wielka ich od siebie nieprzedzielała, zdawałoby się każdemu, iż Woźny oddalając się od ognia, lecz zostając w téjże saméj odległości od stołu, przestrzeń owę pomiędzy sobą i swą nader miłą gospodynią chciał tylko powiększyć.
Czytelnicy rozsądni będą zapewnie podziwiać to postępowanie Woźnego i uznają ono za czyn nadzwyczajnie mężny i waleczny z jego strony, mając zwłaszcza wzgląd na to, iż pora, miejsce, okoliczności, wszelkę sposobność mu nastręczały i nadzwyczajnie sprzyjały do prowadzenia pewnych rozmów tak miłych, tak przyjemnych, a jednak złudnych, ulotnych, które może dla ludzi młodych, lekkomyślnych przystoją,
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/336
Ta strona została skorygowana.