Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/343

Ta strona została skorygowana.

— Ja się nimi wcale nie trudnię, mój panie; — odparła gospodyni domu roboczego; — zbór je sam wybiera i godzi. Jeżeli coś dla nas uczynić może, to chyba to, żeby nas przynajmniéj ciepło trzymał, gdyż nasze obowiązki są i tak dosyć uciążliwe.
Jęk stłumiony konającéj przerwał téj chwili rozmowę.
— A!
Zawołał młodzieniec, obróciwszy się do łóżka, jakby sobie teraz dopiero konającą przypomniał.
— Już dogorywa, pani Corney!
— Doprawdy? — spytała zacna gospodyni.
— Mocno by mię dziwiło, gdyby jeszcze kilka godzin pożyła, — odpowiedział uczeń lekarza, kończąc piórko do zębów. — Już wszystkie władze jéj ciała ustają. Czy zasnęła może, stara?
Staruszka zagadnięta nachyliła się na łóżko i kiwnęła głową na znak potwierdzenia.
— A więc może w tym śnie i na tamten świat się przeniesie, jeżeli nie będziecie robić hałasu i jéj więcéj nieprzebudzicie, — odpowiedział młodzieniec. — Postawcie światło na podłodze, aby jéj w oczy nie biło.
Stara dozorczyni uczyniła to natychmiast co jéj nakazano; lecz głową przytém wętrząsnęła, chcąc niby przez to dać do zrozumienia, że ta kobieta tak prędko nie skona, jakby się zdawało; poczém na swojém miejscu obok drugiéj dozorczyni na powrót usiadła, która podten czas także powróciła.
Pani Corney otuliła się mocniéj w swoję chustkę wełnianą z wyrazem wielkiéj niecierpliwości i usiadła sobie u nóg łóżka.