My wszyscy nie długo mamy na śmierć naszą czekać. Cierpliwości tylko, cierpliwości! Już ona dość wcześnie wszystkich nas dosięgnie!
— Milcz lepiéj, głupia babo! — zawołała pani Corney surowo. — Powiedzcież mi wy Marto, czy ona już poprzód kiedy w takim stanie leżała?
— Oj i bardzo często! — odpowiedziała zagadnięta staruszka.
— Ale to się już więcej razy nie stanie, — wtrąciła druga, — gdyż ona tylko raz jeden jeszcze z tego otrętwienia się opamięta,...... i to nie na długo, proszę o tém pamiętać, moja pani.
— Czy na długo, czy nie na długo, — odpowiedziała pani Corney porywczo, — ona mię więcéj tutaj nie zobaczy, gdy się obudzi, a wy obydwie miejcie się na baczności, jeżeli mię raz jeszcze kiedy po nic wołać będziecie. To nie należy wcale do mojego obowiązku być naocznym i niepotrzebnym świadkiem, jak wszystkie stare kobiety w całym domu roboczym umierają; a wreszcie ja tego nie chcę,.... ja tego nie potrzebuję..... Zapiszcież sobie to za uchem, wy stare, bezczelne czarownice! Jeżeli mię jeszcze raz kiedy za dudka mieć będziecie, to ja się wam za to wypłacę, spuśćcie się na mnie.
Już się do wyjścia zabierała i oddalić chciała, gdy ją nagły okrzyk obu staruszek dozorujących, które do łóżka obrócone, konającą na oku miały, wstrzymał i do obejrzenia zniewolił. Wtedy spostrzegła, że kobieta umierająca na łóżku się zerwała, usiadła i ręce do nich wyciągnęła.
— Kto to jest? — zawołała grobowym głosem.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/346
Ta strona została skorygowana.