— Cicho! cicho! — zawołała jedna z dozorczyń starych, zbliżywszy się do niéj, i nachylając nad nią, — połóżcie się, połóżcie, i leżcie spokojnie!
— Już ja się przy życiu nigdy więcéj nie położę! — odpowiedziała konająca, broniąc się jéj; — ja chcę z nią mówić!.... Zbliżcie się da mnie,.... bliżéj!.... bliżéj!.... Niech wam coś do ucha powiem!
Chwyciła panią Corney za ramię, i zmuszając ją do tego, aby sobie na krześle koło niéj usiadła, już się mówić do niéj zabierała, kiedy okiem koło siebie potoczywszy dostrzegła, iż obie staruszki dozorujące ku niéj nachylone stały, i głowy wyciągnąwszy ciekawie i chciwie nadsłuchiwać się zdawały.
— Każ się im oddalić! — ozwała się wtedy konającym głosem; — tylko żywo!.... tylko żywo!
Obie stare czarownice, widząc że je wypędzano, zaczęły jednogłośnie rzewne płacze i żale rozwodzić, skarżąc się głosem najżałośniejszym, iż z biedną ich towarzyszką tak daleko już doszło, że najlepszych swoich przyjaciółek więcéj nie poznaje, i oświadczyły na kilka zawodów otwarcie, iż tego na sercu nie przeniosą, aby ją w ostatniéj życia godzinie opuścić miały; lecz przełożona, niezważając na te ich jęki i tak wielkie przywiązanie, wytrąciła je za drzwi, które za niemi zamknęła i napowrót koło łóżka usiadła.
Staruszki, widząc że je z izby wypędzono, zmieniły nagle swoje postępowanie, i zaczęły głośno przez dziurkę od klucza wrzeszczeć, że się stara Sally upiła, a to nie było w istocie tak niepodobném do prawdy, jeżeli na to uwagę zwrócimy, że staruszka umierająca nietylko znaczną ilość opium przez lekarza przepisanego
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/347
Ta strona została skorygowana.