széj przebiegłości i bystrości przy gre, do któréj wszystkie swoje władze umysłowe zebrać musiał, zwłaszcza, przy téj uwadze nadzwyczajnéj i natężonéj na rękę pana Chitling, na którą co chwila, jeżeli tylko sposobność do tego mu się nastręczyła, okiem potajemnie rzucał, i całą grę swoję stósownie do tych uwag, które przez dorywcze zajrzenie w karty swego sąsiada nazbierać był w stanie, z niewypowiedzianą roztropnością zakierować umiał.
Ponieważ to była noc zimna, Smyk sobie siedział w kapeluszu, co się u niego z resztą bardzo często przytrafiało, chociaż był w domu. W zębach trzymał fajkę glinianą, na krótkim, giętkim cybuchu, którą wtedy jedynie na czas bardzo krótki z ust wyjmował, jeżeli za rzecz potrzebną uznał sięgnąć dla pokrzepienia po dzbanek na stole stojący, który dla uraczenia tak zacnego towarzystwa, wódką z wodą zmięszaną był napełniony.
I pan Karolek Bates wielką baczność na grę dawał; będąc jednak z przyrody już nieco drażliwszym i żywszym, jak jego przyjaciel ukończony, szczególniejszym sposobem daleko pilniéj od niego do wódki z wodą się przykładał, daleko częściéj z dzbanka popijał, i przez to w różne żarciki niedorzeczne i uwagi niepotrzebne zapuszczał, które się z odegraniem umiejętném robra wcale niezgadzały.
Smyk też rzeczywiście, budując na te ścisłe związki przyjaźni, które ich ze sobą łyczyły, nie jednéj sposobności zręcznie użył, aby go w téj mierze napomnieć, i podobne nieprzyzwoitości mu zganić; lecz pan Karolek Bates te wszystkie wyrzuty jak najlepiéj przyj-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/353
Ta strona została skorygowana.