— Jaki z ciebie człowiek śmieszny i szczególny, Tomaszu!
Ozwał się nakoniec Smyk, przerywając długie milczenie, które dotąd panowało.
— Co myślisz Faginie,.. o czém teraz nasz Tomasz rozmyśla?
— Cóż ja mogę wiedzieć, mój drogi? — Odpowiedział Żyd, dmąc mieszkiem w ogien, i spoglądając na wszystkich po kolei. — Zapewnie o swojéj przegranéj, albo też może o swojém życiu samotném w tém tak ludném mieście, które niedawno dopiero porzucił, co?.... Ha! ha! ha! nieprawda, mój drogi?
— Ale gdzież tam, aniście słówka niezgadli, Faginie! —
Odpowiedział Smyk, przerywając mowę, gdy spostrzegł, iż Chitling chce coś powiedzieć.
— A ty Karolku, cóż ty na to powiesz?
— Mnie się zdaje, że ja prawdę odgadłem, — odpowiedział Karolek z uśmiechem szyderskim. — On myśli o Betsy, w któréj się po uszy zakochał.... Patrz no, patrz jakiego ogromnego spiekł raka!...... O na moje oczy! jakiż to z niego śmieszny chłopak!..... Tomasz Chitling zakochany!.... ha! ha! ha! Ach Faginie! Faginie! to nad moje siły!.... ha! ha! ha! to śmiesznie! to zabawnie!
Tą wiadomością zupełnie pokonany, że Chitling stał się ofiarą tak tkliwego przywiązania do panny Betsy, pan Karolek Bates rzucił się w rozkoszném uniesieniu swéj wesołości z taką siłą w tył na krześle, że równowagę stracił, wraz z krzesłem na ziemię się wywrócił, i tak długo na niej jak lin wyciągnięty leżał, — gdyż
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/356
Ta strona została skorygowana.