dzo nie potrzebujecie, i łatwéj się bez nas obejść możecie, nieprawdaż, Fagin?
— To prawda, to prawda, mój drogi! — odpowiedział Żyd z uśmiechem.
— I tybyś sobie z tego wcale nic nie robił, Tomaszu, gdyby tylko Betsy na to przystała, co?
Zapytał Smyk, mrugnąwszy na Karolka i Żyda.
— Zdaje mi się, żem już raz powiedział, iżbym sobie z tego nic nierobił, — odpowiedział Tomasz kwaśno; — i powtarzam to samo jeszcze raz teraz! Któryż z was to o sobie powiedzieć może? co?..... chciałbym tego widzieć; ha, co Faginie?
— Żaden,..... żaden, mój drogi! — odpowiedział Żyd; — ja wiem o tém dobrze, żeby się żadna dusza nieznałazła, któraby to uczynić chciała,....... wyjąwszy ciebie, mój drogi! wyjąwszy ciebie!
— Mógłbym się był łatwo uwolnić, gdybym się był chciał usunąć i z drugich zażartować? nieprawdaż Fagin? — ciągnął daléj biedny Tomasz rozdrażniony, z którego tak dowcipnie zadrwiono. — Jedno słówko moje mogło już być dostateczne, nieprawda Fagin?
— Prawda, mój drogi! prawda, wielka prawda!.. — potwierdził Żyd.
— Czym się kiedy z czémś wygadał, co Fagin?.. czym się z czémś wygadał?
Pytał ciągle niezmordowany Chitling, zadając pytanie po pytaniu z nadzwyczajną łatwością.
— Nie, nie, tego nikt na ciebie powiedzieć nie może! — odpowiedział Żyd, — ty jesteś za nadto dumny, abyś to miał uczynić,...... tak, tak, za nadto dumny, mój drogi!
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/358
Ta strona została skorygowana.