w ręku i prowadząc ze sobą człowieka w koszulce brudnéj, wypłowiałéj, który natychmiast po całéj izbie szybko i ostróżnie okiem rzucił, szal szeroki osłaniający mu dolnią cześć twarzy zdjął z szyi, i oblicze wycieńczone, wynędzniałe, nieumyte, zarośnięte, — zuchowatego Tobijasza Crackit odsłonił.
— Jak się macie Fagin? —
Zapytał ten zacny człowiek, kiwnąwszy głową na powitanie Żyda.
— Włóż mi ten szal do mego kastorowego kapelusza, Smyku, abym go długo szukać nie potrzebował, jeżeli mi go będzie potrzeba;.... to jest rzecz główna! Z ciebie jeszcze kiedyś tęgi zuch będzie na pociechę i zaszczyt naszego stanu!
To mówiąc, zrzucił z siebie natychmiast koszulkę, zwinął ją w kłębek, przysunął stołek do ognia, usiadł na nim, a nogi sparł na krawędzi od kominka.
— Przypatrz się tylko, Fagin! — ozwał się potém, wskazując z rozpaczą prawie na swoje buciki, — ani odrobinki czernidła na nich od czasu,.... ty już wiesz, odkąd?.... czegóż tak okropnie na mnie spoglądasz, człowieku? Na wszystko czas przyjdzie. Ja o ważnych sprawach dotąd rozprawiać niemogę, dopokąd się nie najem dobrze i nie napiję; tak przynajmniéj roztropność wymaga; każże mi więc dać trochę żywności, niechaj się po raz pierwszy przynajmniéj od trzech dni dobrze nasycę!
Żyd nakazał natychmiast Smykowi, aby to, co w domu z żywności było, na stole dla niego zastawił, i usiadłszy sam na stołku naprzeciw rozbójnika, ocze-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/361
Ta strona została skorygowana.