Staruszek dobiegł w tym szale rozpaczy do rogu ulicy, nim się opamiętał, i z tego przerażenia, którém go wiadomość Tobijasza przejęła, do siebie przyszedł.
On nie zwolnił jednak wcale niezwykłéj szybkości swego kroku, lecz biegł ciągle jednostajnym pędem w głębokich myślach zatopiony, aż go nareszcie szybko jadący powóz najechał, krzyk przerażenia przechodniów, którzy to niebezpieczeństwo jego spostrzegli, z tego zapomnienia obudził, i pęd jego szybki nagle wstrzymał.
Odtąd o ile możności wszystkie ludniejsze ulice i gościeńce wymijał i mknął samemi jedynie uliczkami bocznemi, i przechodniemi sieniami, dopokąd nakoniec w okolicę Snow-Hill się nie dostał.
Tutaj zaczął bardziéj jeszcze pospieszać, jak dotąd, i nie zwolnił swego kroku, dopiero gdy doszedł do