— Pod kalekami?
Zapytał Przekupca.
Żyd kiwnął głową.
— Niech no sobie pierwéj przypomnę, — odpowiedział przekupca przypominając sobie. — Jest, jest;.... o ile wiem, to ich tam kilkunastu poszło. Ale mnie się zdaje, że waszego przyjaciela tam pomiędzy niemi nie było.
— A Sikes, czy jest?
Zapytał Żyd, którego jedna nadzieja już zawiodła.
— Non est ventus! jak krętarze prawa mówią.
Odpowiedział przekupca, potrząsając głową z wyrazem nadzwyczajnéj przebiegłości w obliczu.
— Czy macie może coś dla mnie téj nocy?
— Nic, nic, téj nocy! — Odpowiedział Żyd, idąc daléj.
— Czy do karczmy pod kalekami idziecie, Fagin? — zawołał ten mały człowiek wołając za nim. — Poczekajcie no, poczekajcie; mnie się zdaje, że ja mam coś z wami do pomówienia,...... to bym poszedł z wami....
Żyd się do niego zwrócił, i dał ręką znak taki, że się przekupca z niego mógł domyśleć, iż Fagin sam jeden pozostać woli; a że się ten mały człowiek przytém ze swego jeszcze mniejszego krzesła tak prędko nie mógł wydobyć, gospoda pod trzema kalekami musiała się na teraz obejść bez tego zaszczytu, widzenia tego wieczora pana Lively u siebie.
Nim się zatém z krzesła wydostał, Fagin mu już znikł z oczu.
Pan Lively, zatrzymawszy się przez chwilę w pro-
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/368
Ta strona została skorygowana.