gu drzwi, w nadziei, że mu się Fagina jeszcze gdzieś zobaczyć i zachwycić uda, widząc że sposobność pomyślna już minęła, wcisnął się na powrót w swoje malutkie krzesło, spojrzał z porozumieniem na kobietę na przeciwnéj stronie ulicy w drzwiach kramu swego siedzącą, wstrząsnął głową z wyrazem pewnego podejrzenia i nieufności, i wziął się nakoniec ze zwykłą powagą do fajki.
Gospoda pod trzema kalekami, czyli raczéj: pod kalekami po prostu, stanowiącemi godło téj gospody, pod którym pomiędzy zwyczajnymi gościami swoimi i i znajomymi powszechnie znaną była, była tym samym domem publicznym, w którymeśmy raz już pana Billa Sikes w tak niebezpiecznéj walce z psem swoim widzieli.
Fagin skinieniem głowy jedynie powitał tego człowieka, który w izbie gospodniéj przy stoliku szynkowym siedział, wszedł po schodach na górę, otworzył z cicha drzwi do izby obszernéj, wśliznął się do niéj nieznacznie, i obejrzał po niéj z trwogą niewypowiedzianą, osłaniając sobie oczy ręką, jakoby tylko jednéj, pożądanéj osoby tutaj szukał.
Dwa promienie gazu oświecało całą izbę, których blasku jednak zewnątrz żadną miarą niemożna było widzieć, albowiem okna były okienicami mocnemi szczelnie zatarasowane, a zasłony z czerwonéj, grubéj materyi jeszcze je na dodatek z wewnątrz osłaniały.
Strop i ściany były na czarno pomalowane dla zapobieżenia temu, aby jaka inna barwa kopceniem lamp i świec zniszczoną nie została, a izba cała tak była gęsto dymem z fajek napełniona, że niepodobna było zrazu cośkolwiek w niéj rozeznać.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/369
Ta strona została skorygowana.