Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/373

Ta strona została skorygowana.

wszystko naokoło nieuciszy, tak że bezpiecznie będzie mógł powrócić. Spuśćcie się śmiało na to, że oni dobrze są ukryci, bezpieczni, i żeby cały świat natychmiast poruszyli, gdyby się teraz już pokazać chcieli. Nie musi ono tak źle być z nimi, gdyż ja bym do tego czasu już był o Barneyu coś usłyszał. Już ja wam za to ręczę, że się Barney z wszystkiém jak najlepiéj sprawi. Spuśćcie się tylko na niego.
— Czy on będzie tutaj téj nocy?
Zapytał Żyd, z tymże samym przyciskiem co i poprzód na tę zgłoskę: on.
— Kto, Monks? — zapytał gospodarz z niejakiém wahaniem.
— Pst! — odpowiedział Żyd. — Tak jest!
— Niezawodnie, — rzekł na to gospodarz, dobywając złotego zegarka z kieszonki małéj w spodniach; — już go od kilku chwil oczekuję;.... niebawem przyjść musi;.... jeżeli byście zatém dziesięć minut tylko zaczekać chcieli, to....
— Nie, nie! —
Odpowiedział Żyd z pośpiechem, jakby z tą osobą wprawdzie pomówić pragnął, jéj nieobecność jednak téj chwili wielką ulgę mu sprawiała.
— Powiedz mu, żem tutaj był, aby z nim pomówić,.... i żeby dzisiaj w nocy do mnie przyszedł;.... albo nie,.... nie !.... lepiéj będzie jeźli jutro przyjdzie. Kiedy go niema, więc i do jutra będzie dosyć czasu.
— Dobrze! — odpowiedział gospodarz. — Nic więcéj?
— Ani słowa więcéj! — potwierdził Żyd, schodząc na dół po schodach.