Tutaj starzec uciął, sapiąc gwałtownie,.... jąkając się,.... szukając słowa;.... lecz téjże saméj chwili wstrzymał nagle potok swéj złości, i zmienił całe swoje wzięcie.
Przed chwilą jeszcze ręce jego w pięść zwinięte, po powietrzu miotały,.... oczy jego szeroko rozwarte, ze swych jam wyskakiwać się zdawały, a oblicze zbladło, posiniało z wściekłości;...... lecz teraz opadł w krzesło, skulił się we dwoje, i drżał na całém ciele z przestrachu, iż się wydał, i swą wewnętrzną, potajemnie uknutą podłość zdradził.
Po małéj chwili ośmielił się jednak okiem na dziewczynę rzucić, a widząc, iż dziewczyna w tymże samym stanie otrętwienia i nieprzytomności zostaje, z którego ją przyszedłszy przebudził, zdawał się być tém spostrzeniem swojém mocno zaspokojony.
— Droga Nancy! — ozwał się Żyd słodko, głosem zwyczajnym. — Czy mnie słyszysz, co?
— Nie męczcie mię teraz, nie dręczcie nadaremnie Fagin! — odpowiedziała dziewczyna, podnosząc głowę powoli, ociężale. — Jeżeli się Bill teraz dobrze sprawił, to on wam to inną razą wynagrodzi.... Wszak on już nie jedno dla was wykonał, co wam nie małą korzyść przyniosło, i jeszcze więcéj uczynić gotów, jeżeli się tylko coś nastręczy; nie mówmy więc o tém więcéj.
— Ale, o chłopcu, droga Nancy, co?
Rzekł Żyd, zacierając ręce gwałtownie z niecierpliwości.
— I chłopiec musi się nakoniec podać, tak jak się już tylu innych podało, — odpowiedziała dziewczyna
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/378
Ta strona została skorygowana.