Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/384

Ta strona została skorygowana.

Fagin się przeciwko różnym zarzutom nieznajomego bronić zdawał, a tenże na niego mocno się gniewał i rzucał.
Już więcéj jak ćwierć godziny może z sobą w ten sposób rozmawiali, gdy Monks, — tak bowiem Żyd w ciągu swéj rozmowy tego nieznajomego kilkakrotnie nazwał, — głośniéj nieco do niego się ozwał:
— Ja ci raz jeszcze powtarzam, że ten cały zamiar jak najgorzéj był ułożony. Dla czegóż go nie było dłużéj przy sobie zatrzymać, i na podłego, nikczemnego złodzieja wykierować?
— Posłuchaj mnie tylko.
Zawołał Żyd, wzruszywszy ramionami z niecierpliwości.
— Może myślisz we mnie wmówić, żebyś tego był niemógł uczynić, gdybyś się tylko szczerze był chciał wziąść do tego? — odparł Monks surowo. — Czyliżeś tego z innymi chłopakami, trudniejszymi jeszcze od niego, nie dokazał? Gdybyś tylko jeden rok przynajmniéj był chciał cierpliwie poczekać i pracy sobie zadać, czyliżbyś go nie mógł był tak wykierować, ażeby go nakoniec schwytano, skazano, i na całe życie może z kraju wywieziono?
— Na cóż by to się wszystko było zdało, mój przyjacielu? — zapytał Żyd pokornie.
— Toby się mnie na wiele było zdało, — odpowiedział Monks.
— Ale nie mnie? — odrzekł Żyd pokornie. — On mógł być dla mnie bardzo użytecznym. Jeżeli dwie strony do jakiego układu wchodzą, rzecz konieczna,