do pana Sowerberry wstąpię, i powiem mu, aby się na jutro koło niéj zakrzątnął. Cóż cię tak mocno przestraszyło, droga, droga Corney?
— Nic szczególnego, mój luby, — odpowiedziała niewiasta unikająco.
— Jednak musi w tém coś być koniecznie! — nacierał Bumble uporczywie; — dla czegóż tego twojemu Bumble nie chcesz powierzyć, najdroższa?
— Nie teraz jeszcze, nie teraz, — odparła pani Corney: — dopiero gdy się pobierzemy, to ci potém powiém, drogi Bumble.
— Gdy się pobierzemy? — zawołał Bumble. — Spodziewam sję, że to niebyła przecież jaka śmiałość bezczelna ze strony którego z mieszkańców tego domu....?
— Nie, nie, drogie życie, nie! — wtrąciła niewiasta żywo.
— Gdybym o tém mógł pomyśleć, — mówił daléj Bumble, — gdybym wiedział, iż który z nich swoje gminne oczy do tego lnbego oblicza podnieść się odważył....
— Oni by się tego niepoważyli, mój drogi, nie! — odpowiedziała niewiasta.
— Szczęście dla nich wielkie! — zawołał Bumble, grożąc pięścią. — Pokaż mi człowieka, czy to z naszéj Gminy, czy też z kąd inąd, który by się to uczynić ośmielił, to ja mu powiem takie słóweczko, że już tego po drugi raz z pewnością nie uczyni.
Te słowa spokojnie, bez wszelkiego żywszego, namiętniejszego ruchu wyrzeczone, nie uchodziłyby wcale za wielką grzeczność i pochwałę na wdzięk i urok pani
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/397
Ta strona została skorygowana.