dzianie grzeczny, jak zwykle wszyscy bojaźliwi ludzie w podobnych zdarzeniach.
— Ja się również, moi panowie, niegrzecznym okazać i wam sprzeciwiać nie myślę, — dodał trzeci; ten sam, który psów odwołał; — pan Giles najlepiéj musi wiedzieć, co czynić należy, albo nie.
— Zapewne, zapewne, — opowiedział ów nizki mążczyzna, — a cokolwiekbądź pan Giles nam rozkaże, my nie mamy prawa jemu się sprzeciwiać. Nie, nie,... o ja znam bardzo dobrze moje położenie, Bogu dzięki, znam moje położenie.
Mówiąc prawdę, to człowiek ten mały zdawał się rzeczywiście znać bardzo dobrze swoje położenie, i o tém również bardzo dobrze wiedzieć, iż ono téj chwili nie najlepsze być musiało, gdyż mówiąc zęby mu dzwoniły.
— Ja widzę, to masz strach, Brittles, — rzekł Giles. —
— Nie, ja nie mam żadnego strachu, — odpowiedział Brittles.
— Nieprawda, ty masz strach, — zawołał Giles powtórnie.
— To nieprawda, panie Giles, — odparł Brittles.
— To kłamstwo, Brittles, — zawołał Giles.
Te cztery odpowiedzi sprzeczne wynikły z szyderskiego przycinku pana Giles, a ten był skutkiem najprościejszym jego nadzwyczajnego oburzenia o to, że całą odpowiedzialność za powrót do domu w tych okolicznościach pod postacią grzeczności na niego włożyć chciano.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/010
Ta strona została skorygowana.