stwa nadać, — wtém zdaje mi się, że słyszę jakiś szelest.
Téj chwili kucharka nagle pobladła, i kazała drugiéj służącéj drzwi od kuchni lepiéj zamknąć, służąca kazał to panu Brittles uczynić, a ten kazał dróciarzowi, który jednak udał, że tego niesłyszy.
— ....Słyszę jakiś szelest, — mówił daléj Giles. — Z początku sobie myślę, że to zapewne tyko jakie przywidzenie;.... niezważam tedy na to, i układam się wygodnie, aby zasnąć, wtém szelest ten powtórnie i bardzo wyraźnie się odzywa.
— Jakiż to był szelest? — zapytała kucharka.
— Szelest taki, jakby kto coś wyłamywał, — odpowiedział Giles, potoczywszy okiem po wszystkich.
— Bardziéj, jakby ktoś pilnikiem po żelazie posuwał, — wtrącił Brittles.
— Było to wtedy dopiero, kiedyś ty już ten szelest słyszał, — odparł Giles; — lecz w ówczas było to raczéj coś jakby trzeszczenie, lub coś podobnego. Odrzucam tedy śpiesznie kołdrę, — ciągnął Giles, odwijając obrus na stole, — siadam na łóżku i słucham...
Kucharka i służąca wykrzyknęły nagle razem: Wielki Boże! i przysunęły się krzesłami do siebie.
— Teraz już ten szelest bardzo dokładnie słyszałem, — mówił daléj Giles. — Pomyślałem sobie tedy: Ktoś chce drzwi albo okno wysadzić; cóż tutaj robić? Trzeba będzie chyba tego biednego chłopca Brittles obudzić, aby go w łóżku niezamordowali;... gotowi mu, pomyślałem sobie, gardło od ucha do ucha poderznąć, a on nawet nie będzie wiedział kiedy!
Tutaj się oczy wszystkich na biednego Brittles
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/018
Ta strona została skorygowana.