Tak przez całą drogę nieustannie rozprawiając, szedł za panem Giles po schodach do góry; a my tymczasem go opuścimy, aby czytelnika uwiadomić, że pan Losberne, chirurg z sąsiedztwa, znany powszechnie na dziesięć mil wokoło jako „pan doktor,“ utył raczéj z ciągłéj, niezmiennéj wesołości swojéj, jak dobrego życia, a przytém był tak dobrodusznym i uczciwym, lubo nadzwyczaj dziwacznym starym kawalerem, jakiego by drugiego w całym świecie trudno znaleść było.
Lekarz dłużéj u chorego bawił, jak on się sam tego spodziewał, lub panie domu przewidzieć mogły. Skrzyneczkę płaską, szeroką, z gigu mu podano, dzwonek bardzo często usługi swoje pełnił, a słudzy ustawicznie to na górę, to na dół biegali, z czego łatwo było można wnosić, iż coś ważnego na górze się dzieje.
Nakoniec powrócił, i w odpowiedzi na trwoźliwe i ciekawe pytania obu pań, tajemniczo na nie spoglądał, i drzwi starannie za sobą zamknął.
— Jest to nadzwyczajne wydarzenie, pani Maylie!
Ozwał się nakoniec lekarz, plecyma do drzwi obrócony, jakoby i na ten sposób chciał wzbronić, aby drzwi nieodemknięto.
— Spodziewam się przecież, iż żadnego niebezpieczeństwa niema? — spytała staruszka.
— Toby nie było nic tak nadzwyczajnego w podobnych okolicznościach, — odpowiedział lekarz, — lubo sądzę, iż żadnego niema. Czyście panie złodzieja widziały?
— Nie, — odpowiedziała staruszka.
— Ani też o nim nic niesłyszały?
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/030
Ta strona została skorygowana.