Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/053

Ta strona została skorygowana.

niądze! Jaki to był wszędzie hałas! większy jeszcze jak za jaką książką nową.
— Cóż to było?
Zapytała Rózia, która się jak najtroskliwiéj swych gości niepożądanych przy wesołości utrzymać starała.
— Było to złodziejstwo, łaskawa panno, jakiego z pewnością nikt więcéj nie wymyśli, — odpowiedział Blathers. — Ten Conkey Chickweed....
— Conkey z perkatym nosem zwany, łaskawa pani, — wtrącił Duff. —
— Wszak panie o tém zapewnie wiedzą, nieprawda? — zapytał Blathers. — Zawsze mi tylko niepotrzebnie przerywać musisz,.. otóż ten Conkey Chickweed, łaskawa panno, trzymał dom gospodni przy drodze do Battlebridge, i miał przytém piwnicę, do któréj wiele młodych ludzi się schodziło na bitwy kogutów, boksowanie i tym podobne zabawy, a wyznać potrzeba, iż to wszystko doskonale i ładnie się odbywało, gdyż ja sam nieraz tam byłem. Wtedy jeszcze nienależał do ich towarzystwa; pewnéj nocy jednak skradziono mu trzystadwadzieścia siedm gwinej, zaszytych we worku płóciennym,...... i to śród nocy, z jego sypialni;...... jakiś nieznajomy z czarnym plastrem na oku miał to złodziejstwo popełnić, który się najprzód z wieczora pod jego łóżkiem ukrył, a potém, zabrawszy pieniądze, przez okno niebardzo wysokie, bo tylko z pierwszego piątra, wyskoczył. On się wprawdzie dość żywo z tém zwinął, ale i Conkey niebył leniwy,.... gdyż na ten hałas się obudził, z łóżka zerwał, z pistoletu nabitego za nim wystrzelił, i całe sąsiedztwo przez to pobudził. Ludzie wszyscy natychmiast za złodziejem krzyczeć zaczęli, a gdy się