— Jeżeli się panu podoba,..... więc natychmiast idziemy.
Odparł Blathers, i wyszedł ze swoim towarzyszem tuż za panem Losberne, który obu urzędników policyjnych do izby, w któréj Oliwer chory leżał, zaprowadził.
Giles szedł z świecą przed nimi.
Oliwer się wprawdzie przespał cokolwiek, gorączka jednak bardziéj się wzmogła, a on słabszy wyglądał jak poprzód. Za pomocą lekarza usiadł wprawdzie na kilka chwil w łóżku, lecz na wszystko co się koło niego działo, i na te obce twarze, które się do niego zbliżyły, okiem błędném spoglądał, nie mogąc sobie nawet przypomnieć, gdzie się znajdował, i co się z nim działo.
— Oto jest ten chłopczyna, — ozwał się pan Losberne, głosem wprawdzie cichym, który jednak wewnętrzne wzburzenie jego zdradzał. — Oto jest ten chłopczyna, który się przypadkiem zranił, igrając i bawiąc nabitym pistotetem na otwartém polu, tuż za ogrodem tego domu; dzisiaj rano tutaj się przywlókł, aby o pomoc prosić, i natychmiast został schwytany, i męczony przez tego przebiegłego jegomości oto z świecą w ręku, który jego życie przez to na największe niebezpieczeństwo naraził, jak to każdego czasu urzędownie poświadczyć mogę.
Panowie Blathers i Duff spojrzeli na pana Giles, gdy go w ten sposób ich uwadze polecono, a ten piwniczny wylękniony z nadzwyczajném i zabawném przerażeniem i trwogą to na Oliwera, to na pana Losberne spoglądał.
— Spodziewam się, iż się tego przecież wyprzeć nie myślisz? —
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/057
Ta strona została skorygowana.