— Jaki z ciebie wielki cymbał! —
Rzekł Duff, rzuciwszy na biednego Giles spojrzenie nadzwyczaj pogardliwe.
Pan Losberne zbadał tymczasem podczas téj krótkiéj rozmowy puls chorego; teraz się podniósł z krzesła, na którém dotąd przy łóżku siedział i oświadczył, jeźli panowie urzędnicy jeszcze jakie wątpliwości i podejrzenia względem chłopca mają, ażeby do przyległego pokoju się udali, i tam z drugim świadkiem Brittles się rozmówili, gdyż stan zdrowia chłopczyny dłuższej obecności ich tutaj nie dozwala.
Usłuchawszy natychmiast téj porady, panowie Blathers i Duff do przyległego pokoju się udali, biednego chłopca Brittles przed oblicze swoje zawołali, i badać go zaczęli, a ten wkrótce siebie i swego szanownego przełożonego w taką dziwną siatkę sprzeczności, niepodobieństw, niedorzeczności zaplątał, iż jego wyznania żadnego światła na całe wydarzenie nie rzuciły, ale owszem, tyle tylko dowodziły, że on sam się stał przedmiotem nadzwyczajnego złudzenia, wyjąwszy jednak tę okoliczność i wyznanie jedyne, żeby owego chłopca, którego złodzieje z sobą mieli, nie poznał, gdyby go nawet teraz natychmiast przed oczyma jego stawiono; że Oliwera dla tego jedynie za niego trzymał, iż mu Giles powiedział, że on nim jest, i że Giles sam przed parę godzinami w kuchni oświadczył, iż się lęka, czyli się z oskarżeniem chłopczyny za nadto nie pośpieszył.
Pomiędzy różnemi innemi przypuszczeniami i to pytanie w końcu wniesiono, czyli Giles rzeczywiście kogoś postrzelił? Przystąpiono tedy do rozwiązania téj ważnéj okoliczności, przyniesiono pistolet z którego
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/059
Ta strona została skorygowana.