Cała rzecz była ta, że ten poczciwy lekarz w istocie nigdy w swojém życiu inaczéj, jak według pierwszego popędu swego serca nie postępował, a to jednak nie bardzo małą zaletą dla tych pobudek było, które nim kierowały, iż nietylko w żadne znaczne nieprzyjemności się nie wplątał, lub też jaka przykrość większa dla niego nigdy z nich nie wynikła, ale owszem najszczersze poszanowanie i szacunek u wszystkich sobie przez to uzyskał, którzy go tylko znali.
Mówiąc prawdę to przez kilka chwil nieco był markotnym, że mu się za pierwszą zaraz wycieczką, za pierwszą zaraz sposobnością pomyślną, która mu się nastręczyła, dowodów uzyskać niepowiodło, któremi by prawdziwość powieści Oliwera mógł był poprzyć i potwierdzić. Ale to wszystko w krótce przeminęło, a widząc, iż Oliwera odpowiedzi na jego pytanie ciągle były szczere, otwarte, bez wszelkiego przymusu, pomięszania, tak że niepodobna było jak poprzód tak i teraz im nieufać, postanowił sobie przeto najmniejszéj wątpliwości w jego wyznania niemieć, i ślepo w nie wierzyć.
Ponieważ Oliwer znał nazwisko téj ulicy, przy któréj Brownlow mieszkał, nakazano woźnicy nieco spieszniej jechać, a gdy powóz w to miejsce Oliwerowi tak miłe i drogie dojechał, serce mu tak mocno bić zaczęło, że zaledwie mógł oddechać.
— Powiedźże nam teraz, mój synu, który to dom jest? — zapytał Losberne.
— Ten, ten! — odpowiedział Oliwer, wskazując przez okienko od powozu. — Ten dom biały oto. Tylko żywo! tylko żywo! błagam cię o to, panie;....
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/069
Ta strona została skorygowana.