otoczenia swojego udzielać są przyzwyczajeni, jeżeli się na wieś, na świeże, otwarte powietrze dostaną!
Ludzie, którzy w ludnych, hałaśnych ulicach całe swoje życie mieszkali, i nigdy żadnéj odmiany nie pragnęli;.... ludzie, u których przyzwyczajenie potrzebą niezbędną się stało, i z całém życiem ich zrosło, którzy każdą cegiełkę, każdy kamień prawie, znajdujący się na ich codziennéj drodze i stanowiący wązki zakres ich dziennych przechadzek, pokochali i do niego się przywiązali, — i ci ludzie nawet stęsknili w końcu za jedném przynajmniéj, choćby krótkiém spojrzeniem na lice przyrody, gdy im śmierć w oczy zajrzała;.. a jeźli od widowni swych trosk, cierpień i zabaw dawnych daleko uciekli, zdawało się im, iż nowego zupełnie życia nabierają, i wlekli się codziennie na miłe, zielone, kwieciste, słońcem opromienione miejsca, a na widok sam błękitu niebios, gór, równiny, dolin i lśniącéj wody takich uczuć błogich doznawali, że przeczucie szczęśliwości życia przyszłego w duszy ich zaświtało, i tutaj już zgon ich powolny osładzało; a gdy chwila ostatnia nadeszła, tak spokojnie kres swego życia zakończyli jak słońce, — którego zachodu przed parę godzinami jeszcze z okienka swojego z uśmiechem smętném i westchnieniem błogości na zwiędniałych ustach się przyglądali!
Myśli, uczucia, które widoki spokojne, sielskie w duszy naszéj pobudzają, nie należą do tego świata, ani też z jego troskami, dążeniami, żadnéj styczności nie mają.
Ich błogi wpływ uczy nas świeże splatać wieńce i stroić nimi groby tych, którycheśmy kochali, oczyszcza
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/073
Ta strona została skorygowana.