Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/076

Ta strona została skorygowana.

Jeżeli się już zmierzchło, noc zapadła, a oni do domu z przechadzki powrócili, młoda dziewczyna usiadła zwykle do fortepianu, i zagrała jaką śpiewkę smętną, lub głosem miłym, dźwięcznym, jaką piosnkę starożytną zaśpiewała, których stara jéj ciotka z przyjemnością słuchała. O téj porze zwykle bez światła jeszcze w pokoju siedzieli, a Oliwer sobie wtedy siadał pod oknem, i słuchał tej miłéj muzyki, a łzy słodkiéj i tkliwéj radości po licach mu spływały.
Jeżeli zaś niedziela nadeszła, jakżeż ją teraz odmiennie tutaj przepędzał; tak jak jéj nigdy jeszcze w życiu swojém nieprzepędził,.... a przytém jak błogo! jak szczęśliwie! podobnie jak i wszystkie najpiękniejsze dnie swego życia!
Rano szedł sobie do małego kościółka, w którym u okien zielony liść szeleściał, ptaszki zewnątrz świegotały, śpiewały, a świeże, woniejące powietrze przez niskie drzwi się wciskało, i dom boży niby kadzidłem woniejącém napełniało.
Biedny lud tak się czysto, tak świeżo i schludnie ubierał, z taką czcią klęczał, tak szczerze i gorąco się modlił, że zgromadzenie jego w kościele raczéj przyjemnością, jak ciężącym obowiązkiem być się zdawało; a lubo głos i śpiew ich był nieco surowy, niewyrobiony, to wprawda, z serca jednak pochodził, a przeto i daleko przyjemniejszym był, — w uszach Oliwera przynajmniéj, — jak wszelki śpiew inny, który się mu kiedykolwiek po innych kościołach słyszeć zdarzyło.
Potém udawali się zwykle na przechadzkę i odwiedzali schludne czyste domki wieśniaków; wieczorem zaś Oliwer rozdział lub dwa z Biblii przeczytał, których