zgrzytnął zębami, i mówiąc to, przystąpił do Oliwera, jakby miał był w myśli pięścią w niego ugodzić, lecz nagle padł na ziemię, rzucając się i wijąc na niéj, a na usta jego pjana wystąpiła.
Oliwer spoglądał chwilkę z przerażeniem na okropne drganie tego szaleńca, gdyż go za takiego trzymał, — a potém wpadł napowrót do karczmy, aby o pomoc dla niego zawołać. Widząc zaś, że go troskliwie do izby karczemnéj zaniesiono, zwrócił się do domu, pobiegł jak tylko mógł najśpieszniéj, aby czas stracony niejako wynagrodzić, i rozmyślał ciągle z niemałém zadziwieniem, a nawet i bojaźnią o tém nadzwyczajném postępowaniu człowieka, którego co tylko opuścił.
Okoliczność ta jednak w pamięci jego długo nie pozostała, gdyż powróciwszy nakoniec do swego domu, wiele znalazł, co jego myśl wyłącznie zajmowało i wszelkie inne względy osobiste z myśli mu wybić było wstanie.
Choroba Róży Maylie nagle jeszcze bardziéj się pogorszyła, a nim północ nadeszła, zaczęła mówić od rzeczy. Lekarz podrzędny, miejscowy, który w téj okolicy miał swoję siedzibę, nie odstępował ich ani na chwilę, a zobaczywszy Rózię natychmiast oświadczył, wziąwszy panią Maylie na bok, że to gorączkowe obłąkanie bardzo wielkie niebezpieczeństwo zapowiada.
— W istocie, — rzekł, — będzie to cud prawdziwy niejako, jeżeli do siebie przyjdzie.
Ileż to razy Oliwer téj nocy z łóżka swego się zrywał, i tajemnie, z cicha aż do schodów podchodził, aby głos najmniejszy z pokoju choréj podsłuchać i uchwycić. Ileż to razy dreszcz zimny wskróś go przejmował i zi-
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/089
Ta strona została skorygowana.