Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/091

Ta strona została skorygowana.

du się pojawiały, a kobiety i dzieci powracały do siebie łzami rzewnemi zalane.
Przez cały boży dzień i kilka godzin jeszcze potém, gdy już wieczór zapadł, Oliwer ciągle po ogródku się przechadzał, co chwila swe oczy ku oknu od pokoiku choréj podnosił, a dreszcz zimny go za każdą razą wskróś przejął, gdy to okno osłonięte zobaczył, jakoby śmierć swego czynu wewnątrz była dokonała.
Późno w nocy pan Losberne nakoniec przybył.
— Jest to bardzo przykro, — rzekł poczciwy lekarz, odwróciwszy twarz swoję gdy to mówił, — tak młoda,.... tak kochana i powszechnie lubiona!.... i tak mało,..... bardzo mało nadziei.
Nazajutrz rano słońce jasno i wspaniale świeciło,... tak jasno i wspaniale, jakoby żadnéj troski, żadnéj boleści nie oświecało.... Wszystko naokoło kwitło, rosło, zieleniało, woniło, pełną życia dzielnością tchnęło,.... zewsząd dawał się słyszeć odgłos wesołego śpiewu,.... a ta biedna, miła dziewczyna leżała na śmiertelném łożu, walcząc o życie swoje.
Oliwer wymknął się nieznacznie z domu, wśliznął na ów cmentarz mały, usiadł na mogile zielonéj, i cichemi lecz rzewnemi łzami się zalał.
Lecz świat był tak piękny, tak spokojny,.... okolica takim urokiem, takim wdziękiem w pełnym promieniu słońca jaśniała, tyle ponętnéj wesołości i lubości w śpiewie ptaszków leżało, tyle swobody w szybkim locie kruków, unoszących się w powietrzu po nad głową jego, tyle błogości, powabu, życia w całéj przyrodzie, że kiedy rozpaczający chłopczyna oczy swoje zapłaka-