ubranie głowy, zerwał ono z niéj i schował natychmiast do kieszeni, a z powozu wyciągnął kapelusz i wsadził go na głowę. Poczém pocztylion sam daléj odjechał, a Giles, Henryk Maylie i Oliwer zwolna za nim się udali.
Po drodze Oliwer z ciekawością i przychylnością na nowo przybyłego co chwila spoglądał. Jak się zdawało, mógł mieć dopiero lat dwadzieścia pięć, był średniego wzrostu, oblicza ładnego, powabnego, układu otwartego i nadzwyczajnie zajmującego.
Jednak, niezważając na różnicę, która w ich wieku zachodziła, tyle podobieństwa w nim było do staréj pani Maylie, żeby to Oliwer bez wielkiéj trudności był poznał, gdyby ten młody człowiek sam o niéj, jako matce swojéj był nawet nie wspomniał.
Pani Maylie oczekiwała z utęsknieniem przybycia swego syna u drzwi domu, a powitanie obojga bez wielkiego i rzewnego wzruszenia z obu stron się nie odbyło.
— Ach matko! — szepnął ten młody człowiek; — dla czegóżeś pierwéj do mnie nie napisała?
— Chciałam pisać, — odpowiedziała staruszka; — namyśliwszy się jednak inaczéj, zatrzymałam jeszcze list u siebie, chcąc pierwéj stanowczy wyrok pana Losberne usłyszeć.
— Dla czegóż jednak kochana matko! — zarzucił młodzieniec, — dla czego dopuszczać możliwość tego, co się omal nie stało? Gdyby Rózia była.... nie, ja nawet tego słowa wymówić jeszcze bez zgrozy niemogę,.... gdyby choroba jéj była inny obrót wzięła, jakżeż byś sobie saméj ten postępek była wybaczyć mogła?
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/100
Ta strona została skorygowana.