Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/121

Ta strona została skorygowana.

możesz i nie wiedzieć, jak gorąco, szalenie się kochałem, że mię omal rozumu nie pozbawił, zmysły nie pomięszał. Wtém zaczynasz przychodzić do siebie,.... dzień w dzień,..... co godzina,.... co chwilka prawie kropla mała zdrowia ci wraca, i łącząc się z słabym, bezsilnym strumieniem życia, leniwie po ciele twojém krążącém, w strumień bystry, silny onego wzbija. Śledziłem dokładnie cały twój przechód od śmierci do życia oczyma, które namiętność i miłość głęboka rosiła. Niemów mi tego zatém, żebyś sobie życzyła, abym o téj miłości był zapomniał, albowiem ona to serce moje na wszelkie uczucia miłe i piękne tkliwą uczyniła.
— Tego nie miałam wcale na myśli, — odparła Rózia płacząc; — ja sobie tylko życzyłam, abyś na tém był poprzestał, i z duszą całą do owych zatrudnień i szlachetnych dążeń się zwrócił, które ciebie są godne.
— Nie ma zatrudnienia mnie godniejszego,...... godniejszego całéj przyrody jaka istnie,.... jak to dążenie do pozyskania serca takiego jak twoje, — odpowiedział młodzieniec, biorąc ją za rękę. — Róziu!..... najdroższa, najmilsza Róziu! lata..... lata całe cię kochałem,..... lata całe spodziewałem się utorować sobie drogę do sławy, z dumą potém do domu wrócić, do nóg ci paść i oświadczyć, że jéj dla tego jedynie szukałem, aby ją z tobą podzielić, myśląc w marzeniach moich, iż chwili pomyślnéj będę ci mógł przypomnieć wszystkie dowody ciche mego do ciebie przywiązania, i zażartować z ciebie, gdyby rumieniec na twoje lice wywabiły, a potém o rękę cię prosić na dopełnienie niby pewnéj ugody, którąśmy oboje od dawna już, od dziecieństwa jeszcze w milczeniu z sobą zawarli. Ta pora jednak