— Masz prawo do tego, abym ci je wyjawiła, — odpowiedziała Rózia. — Ty mi i tak nic powiedzieć nie możesz, coby moje postanowienie zmienić zdołało. Jest to obowiązek, którego także dopełnić muszę. Winnam to sobie i drugim.
— Sobie?
— Tak jest, sobie Henryku! Winnam to sobie, ażebym ja, dziewczyna biedna, opuszczona sierota, z plamą na mojém imieniu, nie dała światu żadnego powodu do tego podejrzenia, iż z samolubstwa, nikczemności twoją pierwszą miłość wyłudziłam, i niby ciężar na tobie zawisłam, odciągający cię od wszystkich twoich nadziei i zamiarów. Winnam to tobie i twoim, aby cię uprzedzić i żadną miarą na to nie zezwolić, żebyś tak wielką przeszkodę do wyniesienia się w świecie ze zbytniego zapału i szlachetności serca sobie samemu miał stawiać.
— Jeżeli zaś skłonności twoje zgodne są z uczuciem obowiązku.... — ozwał się Henryk.
— Nie, nie są!.... — odpowiedziała Rózia, mocno zapłoniona.
— Więc na twoję wzajemność w miłości liczyć mogę?..... — ciągnął Henryk. — Na to jedno pytanie mi jeszcze tylko odpowiedz, najdroższa Róziu! to jedno i ostatnie, osłódź przez to zbytnią gorycz tego okrutnego zawodu najmilszych moich nadziei!
— Gdybym to uczynić mogła, niewyrządzając temu, którego kocham, wielkiéj przez to krzywdy, tobym zezwoliła.... — odpowiedziała Rózia. — Byłabym....
— To oświadczenie inaczéj przyjęła, nieprawdaż? — wtrącił Henryk z pośpiechem. — Ach Róziu! po-
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/123
Ta strona została skorygowana.