wiedz mi prawdę i tego jednego przedemną nie ukrywaj!
— Tak jest! — rzekła Rózia. — Lecz dosyć tego, — dodała, usuwając mu swoję rękę, — dla czegóż mamy przedłużać tę przykrą rozmowę? tak przykrą dla mnie, a jednak tyle szczęścia i przyjemności w sobie mającą! gdyż to jest wielkiém szczęściem dla mnie wiedzieć, żem raz przynajmniéj w twém sercu i poważaniu to wysokie miejsce zajmowała, które mi teraz naznaczasz, a każde zwycięztwo nowe, każda chwała, którą się w zawodzie twoim pokryjesz, świeżemi siłami, świeżą stałością i dzielnością mię ożywi. Bywaj zdrów Henryku! zdrów na zawsze! gdyż tak, jak dzisiaj naprzeciwko siebie stoimy, tak już nigdy nie staniemy. Obyśmy jednak długo jeszcze, swobodnie i szczęśliwie wszystkie inne stosunki zachować mogli, wyjąwszy te, w które nas ta rozmowa ze sobą wprowadziła; oby wszelkie błogosławieństwo, które serce szczere, przywiązane modłami swemi u tego na niebie, który jest samą prawdą i dobrocią dla ciebie wyżebrać jest w stanie, wszędzie i we wszystkiém ci towarzyszyło i uszczęśliwić mogło.
— Jedno jeszcze słowo, najdroższa Róziu! — rzekł Henryk. — Powiedz mi powody twoje własnemi słowami! Niech je z ust twoich usłyszę!
— Widoki, które masz przed sobą, — odpowiedziała Rózia stale, — są świetne, wspaniałe. Wszelkie zaszczyty, wszelkie dostojeństwa, które mężczyzna młody przez zdolności wzniosłe, związki pokrewieństwa i przyjaźni wielowładne w swém życiu publiczném osiągnąć zdoła, mogą się stać twoim udziałem, są tobie
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/124
Ta strona została skorygowana.