Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

czarownicy, która matkę jego w słabości pielęgnowała. Gdzie ona jest?
— Gdzie ona jest? — zawołał Bumble, którego wódka z wodą nieco żartobliwym uczyniła; — gdzie ona jest?.... toby bardzo trudno było powiedzieć. Tam niema położnic, ani akuszerek gdzie ona jest; dla tego sądzę, że teraz jest bez wszelkiego zatrudnienia.
— Co pod tém rozumiesz? — zapytał go nieznajomy surowo.
— Że przeszłéj zimy umarła! — odpowiedział Bumble spokojnie.
Nieznajomy wlepił w niego wzrok swój przenikliwy, gdy mu Bumble to powiedział, a lubo swych oczu przez długi czas jeszcze potém z niego niespuścił, spojrzenie ich jednak coraz bardziéj gasło, błędném się stawało, tak że Bumble łatwo się mógł dorozumieć, iż myśli głębokie całkiem go zajmują.
Przez długi czas niemożna było poznać, czyli go ta wiadomość ucieszyła, lub mu też zawód, nieprzyjemność sprawiła; w końcu jednak swobodniéj oddechać zaczął, a podnosząc oczy, rzekł, iż to nic nieznaczy i wstał, jakby się chciał był oddalić.
Pan Bumble jednak był także człowiekiem znacznie przebiegłym, którego oku bacznemu to wcale nieuszło, iż się właśnie sposobność pomyślna nastręcza, do pozbawienia się bardzo korzystnego tajemnicy swéj zacnéj połowicy. On sobie przypomniał bardzo dobrze owę noc, któréj stara Sally umarła, albowiem wydarzenia owego dnia były za nadto pamiętne dla niego i to bardzo słusznie, gdyż to owego wieczora serce i rękę swoję pani Corney u nóg złożył.