Był to ciemny, parny, burzą grożący wieczór letni, a chmury przez cały dzień się kupiące, w jedną, czarną, niebo całe pokrywającą chmurę się zbiły, z któréj już deszcz rzadkiemi, wielkiemi kroplami padać zaczął, i blizki wybuch burzy gwałtownéj zapowiadał,... kiedy pan i pani Bumble, wymknąwszy się ostrożnie z bocznéj, małéj uliczki miasta, ku małéj gromadzie domów spustoszałych i porozrzucanych kroki swe zwrócili, odległych od miasta o półtoréj mili (angielskiéj) blisko, i na nizinie mokréj nad brzegami Tamizy zbudowanych.
Oboje mieli na sobie stare, wytarte płaszcze, które dwóm celom zapewnie posłużyć miały, ochronienia ich od deszczu i zapobieżenia temu może, aby nikt uwagi na nich nie zwracał, i w przypadku za świadka przeciwko nim wystąpić nie mógł.