— Czy to jest nasz nieznajomy? — zapytała pana Bumble godna i luba połowica.
Bumble skinął głową na znak potwierdzenia.
— A więc pamiętaj na to, co ci powiem, — rzekła do niego niewiasta; — miej się jak najbardziéj na baczności, abyś jak najmniéj mówił, inaczéj nas natychmiast zdradzisz.
Bumble, który przez chwilę na ten budynek z niemałą trwogą i niespokojnością spoglądał, chciał właśnie myśli swoje i uczucia w słowa ubrać i kilka uwag i wątpliwości swoich objawić, czyli by nie było lepiéj téj chwili jeszcze od wszystkiego się usunąć i na widocznie grożące niebezpieczeństwo nienarażać, gdy mu Monks ten zamiar zniweczył, pojawiając się nagle w małych drzwiczkach, przed któremi właśnie stali, i wprowadzając ich natychmiast do domu.
— Żywo, żywo! — zawołał z niecierpliwością, tupnąwszy nogą o ziemię. — Nie zatrzymujcie mię tutaj długo!
Kobieta, która się w początku na chwilę wahała, nieczekała więcéj powtórnego zaproszenia, i weszła śmiało do sieni, a luby jej mężulko, który się cokolwiek wstydził lub też obawiał w tyle za nią pozostać, poszedł za nimi z wielką jednak niespokojnością i trwogą, utraciwszy zupełnie wyraz owéj znakomitéj powagi i godności urzędowéj, która zwykle główną i znamionującą cechą jego była.
— Kiego djabła staliście tak długo na dworze i mokli na deszczu!
Zapytał Monks, obróciwszy się nagle do pana Bumble, gdy drzwi na powrót zamknął.
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/154
Ta strona została skorygowana.