— My.... my.... myśmy się tylko cokolwiek ochłodzić chcieli, — wyjąkał Bumble spoglądając bojaźliwie naokoło.
— Ochłodzić! — odparł Monks. — Ten deszcz wszystek, który już dotąd spadł z nieba od początku świata i aż do końca jego padać jeszcze będzie, niezdoła zagasić tego ognia piekielnego, gorejącego niekiedy w piersiach człowieka. Nie wystawiajcie sobie wcale, żebyście się tak łatwo byli ochłodzić mogli.
Temi bardzo przyjemnemi słowy Monks ich u siebie powitał, natychmiast do pani Bumble się zwrócił, i wzrok swój z taką przenikliwością w nią wlepił, że ta kobieta, którą nic tak łatwo w pomięszanie wprawić niemogło, a nawet orli wzrok zacnego jéj małżonka na nią żadnego wrażenia nie wywarł, przed tém spojrzeniem oczy odwrócić musiała i one skromnie na dół spuściła.
— Czy to jest ta kobieta, o któréj mi mówiłeś? — zapytał Monks.
— Tak jest, ona! — odpowiedział Bumble, nietracąc z pamięci polecenia swéj lubéj połowicy.
— Jak się mi zdaje, to myślicie może, iż kobiety tajemnicy nigdy utrzymać nie umieją?
Ozwała się pani Bumble i śmiało w oczy panu Monks, podejrzliwie ją badającemu, spojrzała.
— Ja wiem o tém, ze one o jedném zawsze zamilczeć umieją, dopokąd się nie wyda, — odparł Monks ze wzgardą.
— A to jedno jest? — zapytała pani Bumble z tąże samą śmiałością.
— Utrata dobréj sławy i imienia, — odpowiedział
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/155
Ta strona została skorygowana.