— Któż to u djabła powiedzieć może, niewiedząc treści? — odparł Monks.
— Nikt z pewnością tak dobrze, jak wy sami, jestem o tém przekonana.
Odpowiedziała pani Bumble, któréj na odwadze i przebiegłości wcale nie brakowało, jak to mąż jéj każdéj chwili z doświadczenia mógł potwierdzić.
— Hm! — mruknął Monks z namysłem, rzuciwszy na nią badawcze spojrzenie; — czy mogę przez to co pozyskać, co wart jest złota?
— Może!.... może! — odpowiedziała pani Bumble spokojnie.
— Coś, co po sobie zostawiła, — zapytał Monks z pośpiechem, — coś, co przy niéj zaleziono,.... co jéj odebrano,.... co na sobie nosiła,....
— Lepiéj by było, gdybyście sami jaką cenę podali! — przerwała mu pani Bumble. — Jużem dosyć słyszała, abym o tém mogła być przekonaną, że jesteście właśnie tym człowiekiem, z którym o tych rzeczach śmiało pomówić można.
Bumble, którego zacna jego małżonka do tajemnicy nieprzypuściła, tak że nic więcéj o niéj niewiedział, jak to co pierwotnie owego pamiętnego jeszcze wieczora sam odgadnąć był w stanie, przysłuchiwał się téj rozmowie z nastawionemi uszyma i wytrzeszczonemi oczyma, które to na swoję żonę, to na Monksa z niewypowiedzianém zadziwieniem i ciekawością po kolei zwracał; ta ciekawość bardziéj jeszcze się wzmogła, gdy posłyszał Monksa, pytającego zacnéj jego połowicy, ile za wydanie téj tajemnicy żąda?
Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/158
Ta strona została skorygowana.